Miłosz Bieniaszewski
Rozmowa z GRZEGORZEM CYBORONIEM jednym z twórców dębickiej Akademii Piłkarskiej oraz nowym trenerem Kaskady Kamionka.
(- Czym się pan zajmował od czasu odejścia z Wisłoki Dębica?
- Przede wszystkim skupiłem się na pracy w Akademii Piłkarskiej, którą wdrażałem razem z
Najmłodszym rocznikiem są pięciolatki, choć jest kilku czterolatków, a najstarsi mają po 11 lat. Obecnie trwa kolejny nabór i staramy się go rozreklamować za pomocą portali społecznościowych i w szkołach. Były już nawet propozycje, aby otworzyć kolejne akademie w mniejszych ośrodkach, ale do tego brakuje nam obecnie trenerów.
- Można powiedzieć, że praca z młodzieżą to pana powołanie?
- Praca i tworzenie nowej formy, jaką jest Akademia Piłkarska to wspaniałe doświadczenie, ale moje ambicje sięgają jednak seniorów i praca z nimi to jest mój cel.
- Czas, kiedy nie pracuje się w klubie trenerzy zazwyczaj wykorzystują najpierw na odpoczynek, a następnie doszkalają się. Z panem było podobnie?
- Odpoczynku w ogólnie nie miałem, bo nie lubię bezczynności. Oprócz zaangażowania w wyżej wspomnianą Akademię Piłkarską uczestniczyłem w wielu szkoleniach. Na staż żaden się nie wybrałem, bo będąc nauczycielem ciężko jest się wyrwać na
- Nie brakowało panu adrenaliny związanej z codzienną pracą z piłkarzami?
- Zdecydowanie brakowało. Nie ma się co oszukiwać, praca z dziećmi daje mnóstwo satysfakcji, ale to nie to samo, co codzienne treningi z seniorami.
- Miał pan jakieś propozycje pracy w tym czasie?
- Było kilka ofert i toczyły się nawet luźne rozmowy, ale nie było to nic konkretnego.
- Teraz jednak wraca pan na ławkę trenerską i będzie prowadził Kaskadę Kamionka. Jak do tego doszło?
- Kaskadę wcześniej prowadził Bogusław Pacanowski, który po odejściu do Błękitnych Ropczyce nie chciał tego klubu zostawić na lodzie i polecił moją osobą. Szybko doszedłem do porozumienia z działaczami i wiosną będę pracował w Kamionce.
- Jak z perspektywy czasu oceni pan to, co wydarzyło się w Wisłoce Dębica w ostatnim roku?
- Na pewno nie był to czas stracony. Brakowało nam wszystkiego i utrzymać się w III lidze nie udało, ale ważne, że Wisłoka nie zniknęła z piłkarskiej mapy, a takie zagrożenie istniało. Całą rundę graliśmy juniorami, ale kompromitacji nie było. Udało się nawet „urwać” trochę
- Pewnie boli pana, gdy widzi „swój” klub jedynie w IV lidze?
- W Wisłoce spędziłem 11 lat, czyli całą swoją
- Odwiedzał pan stadion przy ulicy Parkowej w trakcie meczów ligowych?
- Jak tylko byłem w domu i miałem czas to oczywiście tak. Wisłoka fatalnie zaczęła, a niektórych piłkarzy nie poznawałem. Przyjście trenera Gruszeckiego odmieniło styl gry i zaangażowanie zawodników. Ważne, że zimą udało się utrzymać zespół i myślę, że tych piłkarzy stać na odegranie czołowych ról wiosną. Może nawet powalczą o awans...
źródło - www.nowiny24.pl.